środa, 11 grudnia 2013

Motyl.

Motyle na mnie kwitną, bo umieram od środka.
Jednego uśmierciłam dziś, drugi jest dla ciebie Nii-chan.


Spytacie jak o jest pęknąć?
Dokonało się.
Podeszła do mnie dziewczynka.
Zielona łazienka, czyste białe dywaniki i toaleta.
Wciśnięte ciało, pomiędzy blat a kibel....
Co cię trapi?-spytała.
Miała 5 lat. W końcu wróciła.
Czy czekałam na nią?
Nie. Ale miałam świadomość, wiedziałam, że w końcu wyjdzie z ukrycia.
Po pytaniu spojrzała.
W sekundę na jej delikatnej, nieznającej cierpienia twarzyczce ukazało się to co najgorsze.
Co dokładnie... Nienawiść, nienawiść, zło, potępienie żal i strach...
Przed ciałem.
Przed nią samą.
Z każdą chwilą było coraz gorzej.
Wykrzyczałaś się już?
Lepiej ci.?
Co ty robisz?!
Zdezorientowanie i w jednej sekundzie....
Nienawiść do siebie, do ciała i całego świata.
Czy to, to o czym myślę?
To co właśnie rozprowadza się pod twoją skórą.?
Ty znów?! Czy ty znów?!
ODPOWIEDZ DO CHOLERY!!
Skąd to niewinne dzieciątko zna takie słowa?
Jesteś wyspecjalizowanym ludzkim ścierwem.! Rozumiesz. Właśnie przestałaś cokolwiek znaczyć dla tego świata! Pojęłaś?!
Hai.
No, grzeczne ścierwo. Teraz zarżnij się do końca bo już nic u po tobie...
NIE!
Co ty powiedziałaś?!
NIE! Nie zrobię tego.!
*
Nagle dziewczynka zaczęła rosnąć
I tak oto staną przed ścierwem stwór.
Zupełnie identyczny jak ono.
Jak dwie krople, zupełnie czystej wody.
*
I co teraz.
Co?!
Tak.
Nic. Straciłaś właśnie najcenniejszy skarb.
Co?
Szacunek do tego czym byłaś. Bez tego jesteś jeszcze większym nikim.
Jestem?
Tak jesteś.
Bo widzisz... Wytłumaczę ci coś. Do puki trzymałam cię w ryzach... Ja pozorna pięciolatka, oddech twojego dzieciństwa... Ty jeszcze żyłaś.
A teraz?
Teraz jesteś po prostu wyspecjalizowanym ścierwem.
Co to znaczy?
A to, że łudzisz się że żyjesz, tak naprawdę po prostu trwając... śmierć byłaby lepsza, ale ty oczywiście nigdy nie potrafisz sobie odpuścić. Walczysz z wiatrakami. Walczysz z resztką ciebie. Najgorsze jest to że rujnujesz dookoła wszystko. Każdy człowiek, który zaczyna znaczyć cokolwiek dla ciebie, staje się z twojej winy opustoszałą skorupką, wrakiem. Wyspecjalizowana świnia. Nie dość... Ubierasz tą swoją znoszoną maskę, przez którą zaczyna byś wszystko widać... I myślisz, że nikt się o niczym nie dowie... Idiotka. A... Jeszcze jedno. Przecież jak mogłam zapomnieć... Stwarzasz co rusz to nowe, wyspecjalizowane metody niewidocznych tortur... I tu ukazuje się twoja ścierwowatość... Bo mało ci wykorzystując je na sobie... musisz testować na innych.
Skończ z tym tak będzie lepiej!
Egoistka. Tchórzliwa, podła egoistka!
Tyle cię trzyma.

MokkuNH

poniedziałek, 9 grudnia 2013

.

"Dla Ciebie jes­tem sobą i choć to tak mało jest, nie pot­ra­fię być przed Tobą ni­kim więcej..."

niedziela, 8 grudnia 2013

Płonie.

Jestem modliszką.
Muszę to czuć.
Inaczej się wypalam.
Potrzebuję uwięzienia, tylko czy wytrzymasz?
Już powoli nie wytrzymujesz, ja nie wytrzymuję...
Widzę to, czuję...
Coś się zmieniło.
Moje słowa jednak ranią...
Mocniej niż mogłoby mi się zdawać...
Czego się zmienia?
Ja nie chcę. Nie chcę tego... Poznając drugą osobę, zazwyczaj bardziej se przykładamy, niż potem...
Dlaczego każdy tak ma, tylko nie ja?
Ja zawsze muszę być jak cholerny popapraniec!
Wszystko od dupy strony zaczynać.
Nawet znajomości.
Tylko dlaczego potem tak boli...
Wykorzystuję cie.
Nie chce tak, za bardzo ranię...
Tylko dlaczego?
Czego ty durna wybujała podświadomości, ty popieprzona, gówniana cząstko mnie zawsze musisz wszystko pierdolić?!
Wytwarzasz sekundowe pustki które cię wypełniają.
Czyli wypełniają mnie.
Jedna wielka nicość.
Tym właśnie jestem...
Dlaczego nie potrafię tego zmienić.
Ty mnie zmieniłeś...
Tylko co ja zrobiłam źle?
Dlaczego?
No bo teoretycznie... Przecież jestem szczęśliwa...
Ty tego nie czujesz, ale to cię dopadnie.
Szantaż emocjonalny już poszedł w ruch...
Dopadnie cię w najmniej oczekiwanym momencie...
Wtedy będe mogła już tylko powiedzieć "ostrzegałam"
i dla twojego dobra odejść.

*MokkuNH

poniedziałek, 25 listopada 2013

Trupiarnia.

I znów budzisz się z przerażającym lękiem na twarzy.
Z krzykiem rozdzierającym serce.
Więc po co poszłaś spać?!
Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki...
a już na pewno nie pięćset razy do tej samej kałuży.
Ale ty jesteś głupia.
Tępa na bodźce społeczeństwa.
Jedna maska zakrywa drugą....
Tylko gdzie w tym wszystkim jesteś ty sama?
Czy ty w ogóle jeszcze jesteś?
Czy może to te śmieszne, wręcz głupie maski tworzą ciebie?!
Ale czy to naprawdę coś złego?
Nadzieja.
Pieprzona nadzieja która rządzi tobą i resztką twojego życia...
Ale jak przestać ją mieć...
Za każdym razem wchodząc do tej syfskiej wody...
Pełnej od obleśnych larw, wielkich robaków, zdechłych much, mułu, piasku, kamieni i potłuczonego szkła...
Czy to w ogóle jeszcze jest woda.?
Ale nie zmienisz jej.
Jesteś ofiarą.
Ofiarą społeczeństwa.
Ofiarą braku znieczulicy.
Tak bardzo czujesz...
Za bardzo.
Nie walcz z tym.
Tylko jak długo tak jeszcze wytrzymasz?
A może to już.
Może to właśnie teraz nadszedł twój koniec?
Na pewno nie ty o tym zadecydujesz!
Jesteś przecież tylko marnym robakiem.
Może nawet marniejszym od tych, które zanieczyszczają twoje mulowisko...
Siła destrukcji i autodestrukcji jest w tobie tak wielka.
Czy to właśnie dziś spłoną ląd?
Czy to już dziś niema odwrotu?
Naprawdę chcesz to zniszczyć?
To na co tyle pracowałaś... pracowaliście.
Bo przecież mówię ci!
Nie jesteś sama!
Dlaczego tego nie widzisz?!
Czy tak bardzo ci to przeszkadza...
Jesteś chora!!!
Jestem?!
TAK!
Jestem. Tak jestem chora.
A właściwie jestem chora na brak choroby...
Oczywiście zakładam maskę idealnie ukazującą ową chorobę...
Bo co by było jakby ludzie się dowiedzieli...
Bez sensu.
Ale jednak maska słabnie... Przebija powoli się to prawdziwe TY.
Pomóż je z siebie wydobyć.

Schizofrenia vs MokkuNH

*Oczywiście dalej wierze że potrafię zmienić to gówno. Chce zrobić to na wiele sposobów...
Więc po długich namowach stworzyłam konta na:
-Tumblr: http://mokkunh.tumblr.com
-Ask.fm: http://ask.fm/MokkuNH
*

wtorek, 19 listopada 2013

Trzeba tylko znaleźć siłę.

Tylko jaką siłę?!
O czym ja wgl mówię...
To nie tak. To wszystko jest nie tak.
Myślę za staro, zachowuję się za młodo....
Tylko po co to zmieniać.
Po co zmieniać coś co jest dobre?
Ale czy to na pewno jest dobre?
Tylko dlaczego akurat dzisiaj?
Akurat wtedy gdy nikogo przy mnie niema...
Widocznie tak musi być.
Nic nie dzieje się bez przyczyny. To hasło, które towarzyszy mi od zawsze...
Kiedy tylko coś nie idzie po mojej myśli powtarzam sobie te słowa...
Czy pomaga? Nie wiem.
Dzisiaj nie pomogło.
Zastanawiam się ile tak naprawdę znaczę dla świata... Znasz to ?
No właśnie... Przeceniam swoje możliwości, czy też ich nie doceniam?
Gdy już myślałam, że to czas na pierwsze moje twarde kroki na tym świecie...
Ktoś akurat związał mi sznurówki... Więc czy to właśnie teraz?
Dlaczego w momencie tak wielkiej pewności siebie, takiego umocnienia w swojej wartości... muszą mnie dopadać wątpliwości?!.
Przecież to coś na co zawsze czekałam.
Odkąd tylko zaczęłam rozumieć... Co? Z czym? i Dlaczego?
Odkąd Ukochany odszedł....
Potrzebowałam tego. Tego co teraz zostało mi dane.
Czy to dar od Przypadku? Bo w końcu przypadek to jedno z imion Boga.
Więc jeśli to dar, a w dodatku taki na który zawsze czekałam... Czy nie powinnam po prostu się nim cieszyć.? Cieszyć się tym i nie myśleć o konsekwencjach... Niema jutra, wczoraj nigdy nie było. Jest tu i teraz... Ale jak żyć tu i teraz, skoro tak wiele zawiodło. Po co nam pamięć? Czy nie możemy tak po prostu zapomnieć. Ja nie potrafię. I dlatego wątpię. To jest pożerające. Kolejne coś zjadające mnie od środka.
Znikam?
Ale jeszcze tyle przede mną.... To dziwne. Czy przed chwilą nie pisałam, że jutra niema?!
A jednak, jak żyć bez nadziei na lepsze jutro? Czy tak się da?
Życie bez marzeń to nie jest życie. Ale jak marzyć skoro jutra niema?
Więc znów muszę pogodzić w sobie dwie sprzeczności...
Kolejna rzecz której narazie niema sensu rozumieć.
Bo w końcu po co?
Mam marzenia. Nawet te najprostsze.
Otworzyć oczy i zobaczyć Ciebie.
Heh. I znów targa mną strach. Bo czy nie zrobisz mi krzywdy? Jak każdy dookoła?
I dlaczego nie mogę żyć chwilą? Właśnie taką... Pozbawioną lęku, złych przeczuć i zmartwień.
Po co każdą moją wolną cząstkę wypełnia strach przed światem?
Dlaczego?

*Z racji tego, że mój post o śmierci wzbudził w was wiele reakcji co mnie specyficznie cieszy... Następny post postaram stworzyć o tym... Jeśli tylko dam radę :)

*Dziękuję Wam za komentarze, lubię słuchać co ludzie sądzą... Zachęcam do pisania więcej. Nie bójcie się, przez ekran nie ugryzę... A uruchomiłam już posty anonimowe więc śmiało :)

*Przypominam o tym że niedawno założyłam coś zwanego Askiem, gdzie swobodnie możecie spytać mnie o wszystko... postaram się odpowiedzieć :) < http://ask.fm/MokkuNH >

MokkuNH

czwartek, 14 listopada 2013

Luksusowy jacht - HOPE.

Wiecie co.
Możecie być ze mnie dumni.
Rozwijam się.
Jestem dumna z siebie.
Zdałam sobie sprawę że kocham siebie.
"Bo jeśli się nie kochasz, idź się zabij i oddaj narządy. Przynajmniej uratujesz kogoś kto chce żyć."
Ale czy kochanie siebie musi wiązać się z kochaniem życia?
Myślałam dotychczas że nie.
Przecież nie robiłam sobie krzywdy...
Ale to nie znaczyło, że kocham życie.
Bo w porównaniu do tego uczucia....
Tamto to szmata.
Teraz wiem, że żyję.
Co dzień budzę się z uśmiechem.
I to jedno uczucie, swoista nadzieja.
To ona przyćmiewa cały ból.
Tylko czy kiedyś ją stracę?
Na pewno...
Wszystko co dobre szybko się kończy.
A to jest wspaniałe.

*Muszę się pochwalić ^^
Rozwijam się XD
Założyłam Aska: http://ask.fm/MokkuNH
Zapraszam :3 *
MokkuNH

wtorek, 12 listopada 2013

Orfeusz

"Ostrożnie stawiaj kroki
Bo w sobie masz swój Hades
I w sobie cień głęboki
I bezład razem z ładem
Wiem dobrze jak ci ciężko
Nie dzielić bólu z nikim"
~Jacek Kaczmarski

MokkuNH

piątek, 8 listopada 2013

WYROSNĘ.

*UWAGA... Post ten zawiera wulgaryzmy*

Wciąż się miotam, szarpię, nawracam
Wciąż to życie gryzmolę na brudno
Już na czysto nie zdążę przepisać
- Trudno 

To nieistotne, ot - pół biedy
Bo, choć nie jestem "czterdzieści i cztery"
Ja muszę jeszcze z lotu ptaka -
Choćby z trzepaka!

Z bólu wyrosnę
Z trzepaka zejdę
Jeszcze się tylko nacieszę we śnie -
I wyjdę wcześniej

Ale nic, ja się jeszcze roztańczę
Ale nic, ja się jeszcze rozkręcę
Choćby w tańcu tym jak pąk róży -
Pękło serce, me głupie serce

Bo gdy nawet ta bladź kostucha
Wcześniej zwali mnie z tego trzepaka
No to cóż, pozostanę na brudno
Na brudno, lecz - z lotu ptaka!

Z bólu wyrosnę
Z trzepaka zejdę
Jeszcze się tylko nacieszę we śnie -
I wyjdę wcześniej
Z bólu wyrosnę
Wszystko już było
Żyje się tylko jedną chwilą -
Bierzcie!
 Marek Biszczanik  

Płacz.
On koi nerwy.
Czym jest miłość.
Czy może być czymś od pierwszego wejrzenia?
Nie.
Przecież to idiotyzm.
Idiotyzm, oceniać kogoś po tym jak wygląda...
A jeszcze większy idiotyzm na podstawie tej jebanej skorupki oceniać to co kryje w środku.
Ludzie dzielą się na 4 rodzaje jajek.
Nienawidzę ludzi.
1.Ci pierwsi to takie jajka, które leżały za długo, ale w lodówce.
Rozbijacie skorupkę,  a tam syf. 
smród, breja. Po prostu ułłłł...
Lecz oni są tak naprawdę najpiękniejsi.
Mimo swej ochydności... Dostrzegają najwięcej, bo dawno to stracili.
Takim jajkiem jestem ja.
2. Drugi rodzaj ludzkiej istoty to jajko, które zaraz po wydobyciu z kury zostaje zjedzone przez nią.
To istoty które są... A właściwie ich niema. 
Znaczy niema nic poza bytem.
Pustota, szarość, nicość.
Oni są źli.
3. Trzeci są idiotami. To wiecznie świeże jajka. 
Wydaje im się że nieprzemijający blask jest nieodzowną częścią ich życia... Głównie skupiają się na skorupce, lecz oni nie są jeszcze najgorsi. Bo czasem błyśnie przez nie światło lodówki i spojrzą na innych jak na charakter...
4.Ostatni to ścierwa. To są jajka które jako dziecko zostawiałeś na słońcu na 3 tygodnie. 
Najpierw zgnili, ale to nie trwało długo. Bo zaraz potem nastąpił proces wysychania...
Jak weźmiecie do rąk taką starą pisankę... poruszajcie... pustka.
Lekka... Niema w niej nic, poza wyschniętym okruchem pozostałości.
Takie podłości patrzą tylko na skorupkę. Czyli na to co im samym pozostało...
Nie pragną niczego, nie marzą, nie śnią.
Jak jesteś takim jajkiem, to przegrałeś.

Nienawidzę ludzi.
Niereformowalne, marne byty.
Ale przecież od każdej reguły jest wyjątek.
Nawet ja mogę nim być.
Czy to może być prawda?
Kurwa no.
Dlaczego w dupę dostają ludzie którzy na to nie zasłużyli.
Dlaczego nie durne pustaki.
Przecież ich by to nawet nie dotknęło.
Zlało by się po nich.
Więc po co marnować emocje...

*Kończę ze łzami w oczach.
Przypominam tylko że komentarze może zostawiać teraz każdy. Dziękuję.*

MokkuNH


wtorek, 5 listopada 2013

Jaskółka siostra burzy.

Po pierwsze chciałam przeprosić za moją nieregularność X.x
Chcę żeby ten blog był naturalny, a pisać nie zawszę mogę.
.
.
.
Nie jeszcze nie dzisiaj.
Przepraszam.
MokkuNH

piątek, 1 listopada 2013

Przeżywanie tego samego dwa razy znając zakończenie...

Czy to jest fair?
To tak jakbyś oglądał film znając zakończenie...
Czego tylko tak okrutnie.
Dzisiaj jest dzisiaj i jutra niema, wczoraj nie wróci.
Tylko dlaczego tak trudno się z tym pogodzić?!
Znam zakończenie i wiem, że jak najdłużej będę cofać ten film.
Niech to się nie kończy! Nie teraz.
Akurat w dzień wspominek o zmarłych.
Życie jet nie fair, ale zawsze się z tym godziłam, tak musi być...
Lecz co teraz?!
Mam chwilę słabości, a to jest próba.
Chciałabym wiedzieć kiedy umrę. Nic mnie tak nie boli jak to.
Niewiedza jest błogosławieństwem.
Nie dzisiaj.
Płacze.
Od niepamiętnych czasów płaczę z żalu i strachu.
Często płaczę, lecz tylko po to by odreagować złość.
Łatwo się wzruszam, ale nie do łez.
Lecz teraz.
Jestem jak dziecko, któremu ktoś powoli i z premedytacją odbiera ostatniego cukierka.
Mimo, że wiele słodyczy dookoła, to ten o ulubionym smaku, przywołujący wszelakie wspomnienia z twojego krótkiego lecz pięknego dzieciństwa.
Doceniamy coś w momencie straty.
Tyko dlaczego tak musi być.
Przecież przez ten cały czas mogłam się z nim cieszyć, bawić, po prostu być.
Wizja tego że już dłużej nie mogę.
To, TO tak strasznie boli.
W około wszyscy się śmieją, cieszą i bawią.
Rozmawiają o tych co odeszli z taką lekkością.
Więc czemu ja płaczę?
Przecież tam będzie mu lepiej, zero cierpienia, trosk i lęku.
Niepewność, to właśnie ona  ścina mnie z nóg.
Znam zakończenie i to minie boli.
Przy mojej pustce, zmierzenie się z tym po raz wtóry będzie wyzwaniem.
Ale przecież życie to jedno wielkie wyzwanie.
Tylko po jaką cholerę...
Ten czerwony skurwysyński zwierz, znów zabiera mi coś do czego jestem tak przywiązana.
Rozgniotłabym ten pancerzyk i kazała cierpieć.
Ucieczka.
Nawet tym razem to nie pomoże.
Świadomość.
To coś co mnie zabija.
Czasem siedzę i zastanawiam się..
Dlaczego...
Dlaczego nie urodziłam się pustą wytapetowaną lalą myślącą tylko o paznokciach i nowych ciuchach.
Czego niedane mi jest zapić się w trupa z bandą znajomych?!
Dlaczego muszę umieć myśleć... To przecież tak boli.
A mimo to i tak jestem głupia.
Co zrobię jak ten film naprawdę się skończy..?
Nie wiem.
Narazie zakładam tą piękną maskę i idę na dół.



MokkuNH

środa, 30 października 2013

Bezmiar nicości.

Pustka.
Tyle w temacie mojego dzisiejszego nastroju.
Czuje się tak jak gdybym była wypełniona nicością.
Ale czy mam w takim razie traktować ją jako coś? Dlaczego moje ciało nie reaguje już jak zwykle? Coś się zmieniło. Mój mózg sprzeciwia się klasycznym reakcjom na bodziec. Przeraża mnie to, bo nie kontroluję siebie. A dotychczas robiłam to tylko ja, bo nikt inny nie zdołał. Czy możliwe jest to bym utraciła kontrolę nad sobą? Bo przecież to nie była taka zwykła kontrola, by pokazać się jak z najlepszej strony. To zawsze była kontrola przed bestią siedzącą gdzieś głęboko we mnie. Lecz teraz gdy ją straciłam... To znaczy że..?
Czyli w takim razie... Czy w ogóle warto było się kontrolować? Może ludzie potrafią zaakceptować nas takich jakimi NAPRAWDĘ jesteśmy. Gorzej tylko gdy sami siebie nie akceptujemy.
A  co jeśli jednak nas odrzucą?
Tu pojawia się problem. Bo inaczej odbierać odrzucenie będzie osoba tak naprawdę wiecznie samotna, a inaczej taka która mimo wszystko potrzebuje być centrum wszechświata. To chyba logiczne.
Marność.
Zostałaby tylko marność.
Po człowieku odtrąconym, który mimo wszystko potrzebuje uwagi.
Lecz dlaczego odrzucamy ludzi?
Często robimy to bo nam nie odpowiadają, ale dlaczego?
Selekcja naturalna.
Jeżeli grono ludzi odrzuca nas dla tego że to MY, tacy prawdziwi.
To nie widzę sensu by przebywać w ich towarzystwie i tłumić się bo tak wypada.
Znajdźmy więc sobie grupkę odrzutów lub chociaż jednego.
Ponieważ niestety, a może i stety, każdy człowiek nawet taki jak ja potrzebuje kontaktu z drugą osobą.
Takie niewymuszonego, nienarzuconego przez środowisko.
Nic na to nie poradzimy.
Nieraz chciałabym tak po prostu odciąć się od świata i żyć sama dla siebie.
Po chwili jednak zdaję sobie sprawę, że po  porostu się nie da.
Tak bardzo potrzebuje miłości.
Po prostu nie potrafię.
Po prostu proste.
Złudne mniemanie.
Komplikacje.
Wszędzie, gdzie się nie obejrzysz.
Nic tylko komplikacje.
Czy w takim razie... życie to nie przypadkiem stos zaplątanych komplikacji?
Nasza w tym głowa by je rozplątać.
Po nitce do kłębka, tak?

*Halloween już jutro :) Wyżyj się na sobie i ujawnij to kim naprawdę jesteś. Nawet sam dla siebie przed lustrem. Ja mimo wszystko zrobię to. Pomaga. A jutro nie będzie w tym nic dziwnego.
Powodzenia.

MokkuNH

wtorek, 29 października 2013

Przegrać się nie da.

Nie.
Ale czy ktoś kto jest przegrany może się z tego cieszyć?
Ja cieszę się z tego, że teraz przegrywam, mimo chęci wygrania, bo to pozwala mi na doskonalenie siebie.
No właśnie. Samodoskonalenie. Trudna dziedzina naszego życia, bo przecież od początków istnienia naszych ciał i umysłów doskonalimy to co mamy, a zarazem odkrywamy nowum.
To właśnie to nowum pozwala nam doświadczać. Człowiek uczy się poznawać świat, na coraz to nowe sposoby. Myślę że właśnie po to naprawdę mądrzy ludzie sięgają po narkotyki. By poznać w nowy sposób, by poczuć monotonię inaczej. Ale czy coś co stale odkrywamy może kiedykolwiek stać się monotonią?
A jednak. I to smuci mnie najbardziej. Nikt nie potrafi nad tym zapanować. To co nas zewsząd dotyka w końcu staje się niczym, mimo tego że nadal jest tym czymś, czym było niegdyś.
Uff. Trochę to zawiłe.
Więc powoli.
Usiądź.
Odpręż się.
Zrelaksuj.
Oddychaj.
Czy tak naprawdę wiesz czego chcesz? Po co w ogóle żyjesz.
Zaraz ci odpowiem. A no po to, że życie to cud. A pozbawianie samego siebie największego doświadczalnego cudu... To zwykłe tchórzostwo i egoizm. Myślałeś kiedyś nad samobójstwem.? Nie odpowiadaj. Na pewno myślałeś. Każdy myślał, a jednak to czytasz, czyli jesteś. Co cię tu trzyma?
Proste pytanie. Ale czy odpowiedź?
Gdyby ona była tak prosta...
I tu wracamy do początku.
To właśnie co cie tu trzyma, to rozwijanie się i podświadoma chęć poznawania nowum.
I ją właśnie musisz w sobie pielęgnować.
Heh. Całkowicie zeszłam z tematu, który chciałam dzisiaj poruszyć.
Ale cieszę się z tego.
Wrócę do niego jutro, może pojutrze, ale z pewnością wrócę.
A tymczasem dobranoc.
I pamiętaj...
Staraj się patrzeć za to co widać.
MokkuNH

poniedziałek, 28 października 2013

Każdy początek jest czegoś końcem.

Pewnie patrząc na tego bloga myślicie...
"Kolejny smętny pamiętnik nieszczęśliwej nastolatki..."
Nie przeczę. Długo wypierałam się wizji tego bloga jako formy elektronicznego pamiętnika.
Lecz w końcu postanowiłam po prostu siąść i pisać. Sprawdzić jak wyjdzie, nie zastanawiając się wcześniej nad szablonem. Tak więc zrobiłam. A oto efekty. Wydawać by się mogło, że to przedłużałe wywody chorej psychicznie dziewczyny. Ja tak sądzę.
Mój słowotwórczy umysł czasem stwarza niezrozumiałe wyrazy i tylko domyślać pozostaje się co one znaczą.
Mojego bloga chciałabym zacząć od bardzo ważnego do dalszego pisania, pytania.
Miałeś/aś tak kiedyś, że zaczołgałeś/aś zastanawiać się co tak naprawdę znaczysz?
Jeśli tak, to zostań - wymienimy się poglądami.
Jeśli nie, to zostań - może czas najwyższy żebyś zaczął.
W tym momencie mogłabym zacząć mówić o nim:
Albo o niej:
Albo najlepiej o nim:

Ale dzisiaj tego nie zrobię. (Oczywiście nie są to prawdziwe zdjęcia osób mi bliskich, ale w pewnym sensie ich substytuty.) 
Wracając do tak egzystencjalnego pytania, jakim jest sens bytu człowieka.
Moim zdaniem, każde życie ma sens. Lecz nie każde życie jest dla siebie. Zauważyłam pewną zależność między istnieniami. Zdarza się, że jeden człowiek istnieje tylko po to by doświadczyć, zrozumieć czy ostrzec drugiego. To ten drugi gra główną rolę. No dobra, ale teraz nasuwa się  takie powiedzenie : "Punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia.". No i na tym cała moja filozofia się rozwija/rozbija. Myślę, że tu właśnie tkwi klucz. Złoty środek relacji międzyludzkich, oraz nas samych znajduje się właśnie po wyśrodkowaniu tych dwóch zależności. Bo poco być żeby nic nie znaczyć, albo po co tylko by karmić się innymi? Punkt równowagi emocjonalno-duchowej doświadczymy według mnie właśnie w momencie gdy będziemy doświadczać innych, a zarazem gdy będziemy od nich czerpać. Królowanie nad swoim umysłem jest trudne, dla osób mądrych. Zdaje sobie z tego sprawę bo sama walczę od 4 lat ze swoim i narazie stoję na przegranej pozycji. Ale z drugiej strony przegrywam z częścią mnie, więc czy jestem przegrany?

*Wszystko co kiedykolwiek się tu znajdzie jest tyko i wyłącznie moim tokiem myślenia, który niema na celu nikogo obrazić, ewentualnie tylko zmotywować. Będę bardzo zadowolona jeżeli zostawicie jakiś ślad, że dotrwaliście do końca :) 

MokkuNH